piątek, 29 kwietnia 2011

od zająca

Dziś przyszedł do mnie prezent od zająca :) i stałam się najszczęśliwszą posiadaczka drutów KP. Długo na nie czekałam aż się zając zlitował i przyniósł. Od razu wrzuciłam na druty wiśniową malinę i kurka jestem w szoku na jakim ja szrocię wcześniej pracowałam. Zachwycać się będę nimi chyba jeszcze długo bo są niesamowite. Niestety nikt z mojej rodziny i znajomych nie podziela zachwytu nad drutami i czuję się jak odludek, no ale takiego mam świra i chyba nie zamierzam go zmienić :)

DSC_6216

No i wraz z nowymi drutami przyszły dwa piękne moteczki na chusty jedną planuję zrobić Swallowtail Shawl a drugą Haruni

DSC_6217

czwartek, 28 kwietnia 2011

owocowo

Tak jak obiecałam delikatna zajawka wiśniowej maliny.

DSC_6212

Chyba powoli zaczynam ogarniać całą zabawę ze spuszczaniem i nabieraniem oczek. Idzie wolno, ale z każdym rządkiem do przodu. Nie znoszę zszywania swetrów więc tak zawsze kombinuje, żeby robić bezszwowo. Najbardziej lubię robić od góry, ale tym razem się nie dało i wykombinowałam to coś od dołu. Zobaczymy jak będzie się prezentował w całości.

Skusiłam się na cukiereczkową rozdawajkę u Lete chciałoby się, chciało, bo guziki już wiem jakbym zagospodarowała :)

candyguzik

Ale miałam dziś dzień, normalnie szok. Tyle mi się śmiesznych, zaskakujących i dziwnych rzeczy dziś zdarzyło że szok. No i z tego absurdalnego rozbawienia postanowiłam zagospodarować trzy moooooocno dojrzałe banany i powstało ulubione ciacho bananowe szanownego mojego małżonka

DSC_6214

Dla chętnych podaję przepis (uwaga kusi zapachem na odległość)

  • 1 szkl. cukru
  • 1/2 szkl. oleju
  • 1 szkl. rozgniecionych bananów (ja dziś dałam trzy takie średnie)
  • 1 jajko
  • 1/4 szkl. mleka
  • 1 3/4 szkl. mąki
  • 1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka sody
  • 1/2 łyżeczki soli
  1. zmiksować cukier + olej + banany + jajko + mleko
  2. dodać pozostałe składniki
  3. miksować na jednolitą masę
  4. piec w keksówce 50-60 minut w 180 stopniach (aż patyczek wetknięty w środek będzie suchy)

Uwagi: ciacho jak jest upieczone jest ciemne jakby było dodane kakao, czas pracy wymagany by przygotować ciacho to 15 minut łącznie licząc z myciem garów no plus pieczenie i czekanie aż choćby trochę ostygło :)

No to ciacho juz mam, zaraz zrobię sobie herbatkę zieloną z brzoskwinią i zasiądę do drucików i przyjemnej lektury:)

DSC_6206

środa, 27 kwietnia 2011

wiśnia czy malina

No miało być tak pięknie a wyszło jak zwykle. Zaczęłam dziergać sweterek na chłodne poranki letnio wiosenne, ot w sam raz do pracy. Wiśnia czy jak to mówi moja teściowa raczej malina, albo odwrotnie, idzie mi jak na razie powoli, bo to moje pierwsze dzieło aż tak ażurowe. Skupiam sie nad liczeniem tych oczek jakbym co najmniej pracę na wystawę sztuki misternej robiła lol. Obfociłam kawałek robótki i ….. czytnik do kart szlag trafił :( i już sie pochwaliłam. Trzeba będzie poczekać z chwaleniem do jutra.

Może za to nie dopadnie mnie klątwa pokazujesz – prujesz :)

W ramach podziwiania pięknej wiosny za moim oknem prezentuję rajskie jabłuszka, które zachwycają mnie z każdym spojrzeniem przez okno jeszcze bardziej.

DSC_6037

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Święta, święta i po świętach

Przedstawiam jeszcze jedną odsłonę  bielucha. Tym razem na modelinie.

DSC_6048

To były bardzo ciepłe i miłe święta, szkoda, że takie krótkie.

piątek, 22 kwietnia 2011

bieluch

Udało mi się go skończyć, więc jutro Maja oficjalnie się w nim zaprezentuje na święceniu jajek.

  • Wzór z głowy, wesoła twórczość
  • druty 3,5 i 2,75
  • włóczka Kotek 100% akryl
DSC_5995

DSC_5998

Świątecznie zrobiło się już też u mnie w domu za sprawą świątecznych wypieków, które są również radosną twórczością. Powstały barany do koszyczków i maleńkie babeczki dla dziewczynek. Sernik już stygnie w piekarniku, mięsiwo popieczone. Jutro tylko zostanie zrobić sałatkę, galaretkę i jakieś fikuśne przygryzki, no i ulubione ciacho mojego małża z jabłkami i budyniem.

DSC_5982

Moje piękne storczyki też zostały “ubrane” odświętnie

DSC_5983

Zakupiłam także piękne, ręcznie robione jajeczka.

DSC_5984

DSC_5987

No ale jak się ma takiego pomocnika to żadna świąteczna robota nie jest straszna :)

DSC_5988

środa, 20 kwietnia 2011

gra w zielone

Po trudnych tygodniach w pracy, wreszcie dziś skończyłam ogromną robotę. Trudny okres w pracy zaczął się jak jeszcze nie było liści na drzewach, ostatnie dwa tygodnie chodziłam jak w amoku zaczynając pracę o 7 i kończąc wykończona o 16. Jak wracałam do domu nie zauważałam jak zmienia się świat. Dziś, żeby podomykać wszystkie pilne i niezwykle terminowe sprawy klucz od pokoju pobrałam na portierni o 6:40. Trochę nieprzytomna, po koszmarnej nocy, ale udało mi się to wszystko skończyć. Wyszłam z pracy taka inna jakaś. W sumie zadowolona z efektu mojej pracy i olśniło mnie. Normalnie, aż przystanęłam. Drzewa mają liście już. Jestem w szoku, że nie zauważyłam tego wcześniej. Przyszłam do domu i muszę się pochwalić moim cudnym odkryciem. Oto co widzę z okna i widok ten jest dla mnie co roku coraz bardziej niesamowity, a dziś działa na mnie jak balsam.

DSC_5961

DSC_5962

a z drugiej strony

 DSC_5970

no i podwórko całkiem też zarosło

DSC_5974

a z całej tej wiosennej aury najbardziej jest zadowolona moja kochana maniaczka rowerowa

DSC_5971

Ale dobrze mi, że już mam to całe pracowe zamieszanie za sobą (do następnego końca kwartału) :)

A tak w ogóle to śpieszę się z białym apelowym, bo na Wielkanoc ma być ciepło i przydałoby sie go skończyć.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Góry Sowie

W niedzielny poranek wybraliśmy się w górki na krótką wycieczkę. Dobrze, że z Wrocławia jest tak blisko do tej przyjemności. Pojechaliśmy całą rodzinką wraz ze znajomymi. Miałam delikatne obawy jak dziewczynki sobie poradzą z wejściem na górkę, ale starsza poradziła sobie wyśmienicie, a młodsza jeździła na baranach raz u mamy raz u taty.

DSC_5934

DSC_5936

Na szczycie na wierzy widokowej cała rodzinka w komplecie

DSC_5948

Pojechała z nami też psina, która została ochrzczona jako skrzyżowanie kozicy górskiej z psem pasterskim. Szimka biegała w około nas ciągle nas licząc i nie pozwalając nikomu się oddalić. Wszystkie pagórki, kamyki, wzniesienia musiały być zdobyte z “uśmiecham na pysku”. Nie doceniałam jej. Myślałam, że to taki głupi piesek – w zasadzie psiokot, ale tu pokazała klasę. Chciałam jej zrobić zdjęcie, ale nie dałam rady uchwycić ciągle i wiecznie biegającego psa.

Jak wróciliśmy do domu, po kąpieli zwierzę padło i nawet nie dało jej się zgonić z fotela.

Lubię takie rodzinne wycieczki.

sobota, 16 kwietnia 2011

pudełeczko

Miałam dużą potrzebę, żeby zrobić coś z pałętającym się wszędzie ogromnym kłębkiem włóczki. Mój mały psiokot ukochał sobie zabawy tym kłębkiem, a poza tym Ewunia koniecznie chciała poplątać nitki. Ukróciłam im te zabawy. Pudełko po płytach zostało zaanektowane na piękne i poręczne opakowanko dla mojej włóczki. Nic sie nie brudzi, plącze i żadne stworzenie mi tego nie targa:) Nawet jak się stawia w samochodzie na podłodze to działa elegancko i nie szeleści jak te obrzydliwe worki.

DSC_5919

Pomysł może niekoniecznie piękny i oryginalny ale mega praktyczny jak dla mnie.

Pozdrawiam pięknie, słonecznie, wiosennie i zabieram się za mycie okien, ehhhh a trochę ich mam.

czwartek, 14 kwietnia 2011

Melisa raz

To co się dzieje u mnie w pracy ostatnio to można nazwać wielką kumulacją, wielkiej kumulacji. Sprawy pilne rodzą się z prędkością światła a stare gnioty wypływają na powierzchnię jak oczka w rosole. Normalnie obłęd. Chciałabym, żeby jutro udało mi się rozwiązać parę trudnych spraw i mieć wreszcie weekend więc teraz duży kubeł melisy i drutki a jutro kolejny ciężki dzień.

DSC_5918

środa, 13 kwietnia 2011

Po godzinach

Ostatnio mam strasznie trudny i napięty czas w pracy. Do tego stopnia jestem wykończona, że strasznie szybko wyprowadza mnie coś lub ktoś z równowagi. Czas ucieka a ja jeszcze w polu jestem z ważną robotą. No cóż dwoję się i troję aby wypełnić swoje obowiązki na czas. Wracając po tak ciężkim dniu marzę tylko o obiedzie i chwili ciszy, aby nikt ode mnie nic nie chciał. Dziś jest właśnie taki dzień. W pracy miałam ochotę na moment schować się pod biurko i udać, że mnie nie ma. Ehhh jutro będzie lepiej, musi być. Oby do świąt bo do 22.04 mam ostry sajgon w pracy.

Gdy już wyrówna się moja potrzeba ciszy w organizmie siadam do drutów i kombinuje. Biały – szkolny (kawałek) prezentuje się tak oto  

DSC_5904

i chyba podoba mi się ten wzorek

DSC_5902

Będą nim zrobione rękawy i dolna część całego sweterka.

A w każdy wtorek, już od 4 lat, poważna pani z pseudo korporacji :), matka dzieciom, słusznych rozmiarów kobieta po trzydziestce z dwunastoletnim stażem małżeńskim wkraczam do krainy 1001 nocy.

DSC_5900

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

pechowy

Ten sweterek jest jakiś pechowy. Od piątku zrobiłam tylko tyle. Nie, raczej powinna napisać inaczej, ten kawałek był zrobiony i spruty już chyba 200 razy. W piątek miałam juz zrobiony spory kawałek, prawie do pachy i okazało się, że w ażurowym wzorku zgapionym z gazetki jest jakiś błąd. No i trzeba było pruć. Potem próby innych wzorów i nic mi się nie podobało. Jestem wściekła na ten sweterek, bo jak się okaże, że jeszcze raz będę musiała go pruć to rzucam dziada w kąt i na pierwszy ogień idzie rozpinana wiśnio-malina dla mnie.

Tak to jest jak zamiast znaleźć po ludzku wzór na r to się kombinuje i samemu coś wymyśla.

DSC_5897

Mam nadzieję, że do wieczora już będzie coś widać jak się wzorek układa, bo jak mi się nie spodoba toooo cienko to widzę.

DSC_5878

Zaczynam wątpić w swoje umiejętności przy tym projekcie.

A tak w ogóle to jestem zawiedziona. Na próbę kupiłam włóczkę kotek i jestem bardzo średnio zadowolona. Zrobię ten sweterek i już chyba nie powtórzę zakupu. A chciałam przyciąć na kasie to teraz będę marudzić przez całą robótkę.

czwartek, 7 kwietnia 2011

Markery

Po koszmarnej nocy, bo Ewunia uznała, że od 1:30 do 3:30 jest najlepsza pora na zabawę, przyszedł równie koszmarny poranek objawiający się budzikiem o 5:30. W pracy myślałam, że zasnę. W ogóle jakoś tak dziś ciężko, może przez ten silny wiatr wiatr. Miałam się uczyć, ale jak to zwykle bywa robi się wszystko byleby nie usiąść do nauki. No i dziś padło na markery. Zrobiłam dwa komplety składające sie z 5 sztuk. W każdym jest jeden troszkę inny wyznaczający środek :)

DSC_5867

DSC_5865

DSC_5866

Chyba zrobię sobie jeszcze czerwone i zielone jak mnie najdzie wena.

No niech już przyjdzie ta włóczka, bo nie mam na czym ich przetestować.

wtorek, 5 kwietnia 2011

Inne zabawki

Koleżanka z pracy poprosiła mnie, żebym naprawiła jej korale. Żaden problem, przecież swój sprzęt mam i potrafię to zrobić a i dobrych chęci też nie brakuje:)

No i wyciągnęłam z najdalszego kąta moje zabaweczki bardzo kobiece

DSC_5819

Naprawiłam korale i troszkę mnie poniosło ……….

…….. przy okazji zrobiłam sobie nowe bursztynowe kolczyki

DSC_5809

maleńką bransoletkę

DSC_5818

i korale, które jutro chyba ubiorę do pracy

DSC_5810

DSC_5813

Dobrze, że włóczka na nowe sweterki już do mnie powoli jedzie, bo bardzo brakuje mi dziergania strasznie.

niedziela, 3 kwietnia 2011

Marzanna

Zimno było do tej pory więc Marzanna nie mogła być wrzucona do rzeki, choć wiosnę mamy już od jakiegoś czasu. W związku z tym, że dziś były u nas 24 stopnie odbyło się zaległe topienie Marzanny. Proceder topienia a raczej puszczenia z dymem brzydkiej zimy odbył sie w pięknych okolicznościach przyrody, u naszych bardzo sympatycznych przyjaciół. Ojjj było nas całe dzikie mnóstwo. 13 rozbieganych uśmiechniętych dzieciaków plus do tego rozbawiona starszyzna :) piwko, przepyszne jedzonko i SŁONECZKO I CIEPEŁKO

DSC_5758

Zła zima Marzanna, która niebawem nad rzeką poszła z dymem.

DSC_5768

To był bardzo udany i sympatyczny dzień.

DSC_5802

Tylko moje uzależnienie od drutów wyszło na wierzch jak oliwa na powierzchnię wody. Z przykrością muszę stwierdzić, że nie mam włóczki i mam w związku z tym niemalże depresję. Okropne uczucie.

sobota, 2 kwietnia 2011

Ogródek

Cały dzień byliśmy dziś na działce u babci. Szukaliśmy wiosny, z powodzeniem zresztą. Jestem zmęczona fizycznie jak mops ale przeszczęśliwa bo odpoczęłam psychicznie. No i tak jak obiecałam mogę pokazać swetrzysko w pełnej krasie choć nie do końca tak jak chciałam, bo jeszcze przed praniem. Już go kocham, bo ma kolor optymistyczny i jest miękki jak puszek i ciepły. Nada się w sam raz na tą pogodę i myślę, że jak go wypiorę to będzie jeszcze fajniejszy. Szkoda, że zdjęcie tego nie oddaje, ale kolor żółty jest jak słoneczko a zielony jak młode liście klonu.

DSC_5692

A powracając do poszukiwań wiosny to znalazłam i ją i jest piękna:

DSC_5699

DSC_5701

DSC_5718

DSC_5721

Ale jeśli to wygląda na to, że tylko próżnowaliśmy to absolutnie nie. Plan był konkretny. trzeba było posiać co nieco i wyciąć starą jabłoń, która przeszkadzała i psuła obraz letniego trawnika – w domyśle pola do zabawy dla dzieci. Mój osobisty drwal sprawił się w 100%

DSC_5696

DSC_5698

Każdy miał jakieś bardzo odpowiedzialne zajęcie. Dziewczynki musiały pomalować drzewka, ale jakoś im to nie wyszło bo kamienie były znacznie ciekawsze.

DSC_5711 A mnie jak zwykle zagonili go garów :) w gustownych gumiakach.

DSC_5715

Fajnie było, w sumie jeszcze tak szaro i mało kolorowo ale czuć w powietrzu wiosnę no i piękne rumieńce na twarzach dzieci, po całym dniu na powietrzu, bezcenne.

DSC_5720