wtorek, 28 sierpnia 2012

dokładnie tego dnia

trzynaście lat temu zawarłam związek małżeński z moim ukochanym. Ehhh życie pędzi, my się starzejemy, zmieniamy się. Te trzynaście lat przeleciało jak z bicza strzelił. Kocham tego mojego chłopa bardzo, lubię z nim spędzać czas, lubię z nim milczeć i lubię się wygłupiać. Lubię wspólnie wypoczywać, jeździć, podróżować i zwiedzać świat. Bardzo lubię też wszelakiego rodzaju remonty. Wiele razy przenosiliśmy się, malowaliśmy, tapetowaliśmy, robiliśmy meble. Zawsze mamy przy tym ogrom zabawy i choć jesteśmy mega zmęczeni humory zawsze nam dopisują.

Po powrocie z wakacji jakoś nas tak natychło i pojechaliśmy pooglądać meble do pokoju dziewczynek. Ewa do tej pory jeszcze spała w łóżeczku jak dzidziuś. Wyrosło trochę dziewcze i w naszym domu dzidziusie już nie mieszkają. Tak nam dobrze szło oglądanie, że z zakupów “wróciliśmy” z nowymi meblami do dziewczyn, łóżkiem piętrowym i garderobą do sypialni. Niestety w zakupach meblowych jest mały haczyk. One rozbudzają ogromną potrzebę zmian ;) No i poszliśmy po bandzie ;) Meble maja przyjechać dopiero za tydzień a my w tak zwanym między czasie…..

DSC_6318

DSC_6326

DSC_6337

Dziś wskoczyliśmy do Ikei po parę drobiazgów. Czekamy tylko na mebelki i pokój będzie jak marzenie. Dziewczynom się juz podoba choć stoi w nim tylko łóżko i ciuchy są poukładane pod ścianą.

Oto nasz stan remontowy na dziś ;)

DSC_6338

Robótki są na razie w małym zamrożeniu, choć moja piękna chusta Riparian już dawno skończona – czeka na blokowanie. Sweterek Chaber – noszony, ukochany, nie pokazany jeszcze na blogu, a moja słoneczna Dahlia jest już na wieeeeelkim finiszu. Liczę na to, że wszystkie remonty szybko się skończą, dzieci jakoś zadomowią się w realiach szkolno-przedszkolnych i wszystko będzie git ;)

piątek, 17 sierpnia 2012

الجمهورية التونسية

W tym roku chcieliśmy odpocząć nie martwiąc sie o pogodę. Wybór padł na Tunezję.

Uwielbiam latać samolotem, zawsze to pozwala mi nabrać jakiegoś takiego dystansu do siebie i różnych spraw. Wylot z Wrocławia mieliśmy o 23:45. Późno, ale za to czyste bezchmurne niebo podczas całego lotu pozwoliło mi na przyjrzenie się pięknej oświetlonej Europie. Europejskie światła wyglądają jak układ krwionośny. Z żyłkami, żyłami i głównymi aortami. Nie zdawałam sobie sprawy, że afrykańskie i europejskie światła tak bardzo się różnią. Afryka nocą z góry wygląda jak nastolatek z mocnym trądzikiem :) Światła nie układają się w linie, ale w kropki, placki i punkty. Wylądowaliśmy o 1:30 tamtego czasu. Spodziewałam się większego upału. Zapakowano nas w autokary i pojechaliśmy do hoteli.

Cały proceder podróży, meldowania i innych formalności sprawił, że klucze do pokoju dostaliśmy dopiero przed 5 rano. Mój mózg nie mógł tego przetrawić i wściekłam się, że nie ma kołdry ;)

Potem było tylko gorzej. Pierwszy dzień w Tunezji był dla mnie okropny. Myślałam, że będę płakać. Wszystko mi śmierdziało. Woda, jedzenie, hotel. Niewyspana, głodna i wściekła snułam się przez cały dzień. Alkohol też nie przynosił ulgi. Obrzydlistwo.

No ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. W naszym hotelu nie było europejskiego jedzenia tylko lokalne. Nie wiem co jadłam. Śmialiśmy się potem, że albo podawali wielbłąda, albo kozę, albo jakąś jagnięcinę. Wszystkie mięsa były w bliżej nieokreślonym sosie. Młode jadły tylko frytki z czerwonym sosem. Każdy kolejny dzień powodował, że mniej przeszkadzał mi zapach wszystkiego.

Dzieci były zachwycone z wakacji. Cały czas siedziały w basenie. Efektem tego jest, że obie nauczyły się pływać. Wyglądają jak małe kijanki.

DSC_5245

Całe dnie spędzaliśmy przy basenie. O to właśnie nam chodziło w tych wakacjach. Na to liczyłam i tego chciałam. Zmęczył mnie ten rok wystarczająco więc wakacje miały być baaaaardzo leniwe i takie były

DSC_5289

Były też leniwe kolorowanki, książki i druty.

DSC_5388 

DSC_5430

Zabaw w wodzie było tysiące :)

DSC_5496

Jednak największe wzięcie miała i tak zjeżdżalnia. Dzieciaki jeździły do upadłego :)

DSC_5790

Ale żeby nie było, że tylko tyłki w basenie moczyliśmy. Były spacery wieczorne z granatem w dłoni ;)

DSC_5177

Strzelanie z łuku

DSC_5781

Raz spróbowaliśmy wyjść z hotelu, jednak szybko wróciliśmy do naszej słonecznej oazy. Widoki za murem nie zachęcały do zwiedzania. Wszędzie syf, brud. W ogóle cała Tunezja jest jakaś tak brudna.

20120812_090102

Dziewczyny strasznie marudziły w tym upale i koniecznie chciały wrócić do basenu. Z resztą wieczorne spacery po mieście były bardzo niebezpieczne. Jedna rodzina – troszkę nieodpowiedzialnie, bo poszła pozwiedzać po zmroku – została obrzucona kamieniami.

20120812_090709

Małżonek nie narzekał. On miał swoje sposoby na radzenie sobie z upałem, jedzeniem całą resztą rzeczy, które dla mnie były męczące ;) Jak to mówił – człowiek się musi odkażać. To się odkażał przywiezionym ojczystym alkoholem.

DSC_5932

No i tak nam basenowo mijały dni i w przed ostatni dzień już chciało mi się wracać. Zmęczył mnie upał, arabowie, jedzenie.

Tylko który lot jest do domu? ;)

DSC_6046

W sumie wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej :)

Przylecieliśmy do domu opaleni, wybasenowani, wymęczeni i wszyscy z mega przeziębieniem. Powrót do domu nas wykończył. W autokarze na lotnisko było chyba +42 stopnie a w samolocie +18 przy starcie, a potem przez cały lot +28. Zwariować można było przez te skoki temperatur i teraz jest efekt ;)

niedziela, 12 sierpnia 2012

Gorące pozdrowienia

Razem z całą moją rodzinką przesyłamy upalne pozdrowienia z samego środka naszych tunezyjskich wakacji. Leżymy pod palmą, moczymy tyłki w basenie i brzuchy nam rosną od tych wszystkich pyszności.

niedziela, 5 sierpnia 2012

spotkania

Miałam bardzo intensywną sobotę, a w dodatku była tak przyjemna, że długo jej nie zapomnę. Od samego rana z moją kochaną Izunią i jej słodkimi dzieciątkami plotkowałyśmy, a dzieciaki pięknie się bawiły. Było obłędnie super. Moje dziewczyny kochają Olę i Samuelka. Moje dziewczynki aż piszczą na widok tych wszystkich piękności.

Ewunia w nowym stroju kąpielowym już dziś jest gotowa do wylotu

DSC_5053

Jeszcze raz dziękujemy, moja droga za wszystkie pięknoty. Rozpieszczasz nas bardzo.

Wieczorkiem za to byłam na spotkaniu robótkowym organizowanym przez e-dziewiarkę. Namyziałam się włóczek jak nigdy. Tyle cudowności na raz dotykałam, że aż mi się w głowie kręciło. No ale najważniejszą sprawą było to, że poznałam całe mnóstwo przefantastycznych kobiet. Naładowałam się taką pozytywna energią, że szok. Pośmiałyśmy się z “tego białego” i z tego że jesteśmy sektą. To było niesamowite uczucie przebywać wśród współ uzależnionych  włóczkoholiczek.

Uległam pokusie i kupiłam sobie takiego cudaka. Efekt końcowy robótki strasznie mi sie podobał i liczę, uda mi się z tego wyczarować równie coś miłego dla oka ;)

DSC_5055

Jak człowiek wpada pomiędzy półki to dostaje jakiegoś amoku. Byłam dzielna jednak z jednej półki wołały mnie cztery piękne moteczki. Mówiły weź mnie do domu, weź. No to wzięłam je i od razu się zakochałam. Wdaje mi się, że to będzie długotrwała miłość owocująca licznymi zakupami ;)

DSC_5056

Coś mi się wydaje, że już wiem nawet co z tego będzie ;)

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wszystko.