niedziela, 18 października 2015

trzeci bliźniak

Jest. Wreszcie skończony trzeci sweterek do kompletu. Teraz już wszystkie trzy mamy swojego Carabe. Najmłodsza gwiazda bardzo dopingowała mi do skończenia sweterka, nie mogła sie już doczekać swojej wersji. Mój i Mai sweterek są w szarościach a mała księżniczka Ewa zdecydowała się na biel i niebieski. Moim zdaniem trafny wybór. Niestety jak to bywa z młodzieżą w tym wieku, nie mam takiej mocy sprawczej żeby zmusić ją do pozowania i zdjęcia wyszły jakie wyszły. Powtórka sesji była niemożliwa bo gwiazda obiektywu uznała, że zdjęcia są głupie i woli się pobawić :)

DSC_3123 wzór: Carabe Kid by Justyna Lorkowska

włóczka: Garnstudio DROPS Karisma Superwash

DSC_3121 Młoda przeżyła w piątek bardzo ważny dzień, a mianowicie została pasowana na pierwszaka i spełniło sie jej największe marzenie. Dostała legitymację :) Bardzo to zabawne ale ludzie mają różne marzenia i nie należy z nimi dyskutować. Zastanawiam się tylko skąd ten pęd do posiadania legitymacji. Może do partii się kiedyś zapisze, tam też dają legitymacje ;)

DSC_3124 DSC_3133 Pozdrawiamy serdecznie i życzymy miłej niedzieli.

sobota, 19 września 2015

Carabe vol.2

Co tu dużo gadać. Mój stan psychiczny ostatnio nie jest zbyt dobry. Zmagam się z okrutną  rzeczywistością i czasami nie widzę światełka w tunelu. No nic. Jak to mówi stare przysłowie, wszystko mija nawet najdłuższa żmija, więc czekam aż ta moja żmija się skończy. Może kiedyś zaświeci słońce. Na dzierganie mam strasznie mało czasu, choć pomysłów tysiąc mam w głowie. Nie jest tak, że nic a nic nie dziergam, ale baaaardzo mało.

No nic, do sedna :) Na wakacjach byłam z dziewczynkami w mojej ukochanej Juracie. Uwielbiam to miejsce na ziemi. Mam z nim związanych milion wspomnień. Jako dziecko kilka lat z rzędu jeździłam tam na ferie zimowe. Uwielbiam morze zimą. Cisza, spokój, bezturystowo, senne. No, ale tym razem całe 11 dni wylegiwywałyśmy się na plaży. Nie spiesząc się nigdzie, patrząc za horyzont, odpoczywając. Wszystkie letnie atrakcje letnie zaliczone w 100%. Lody, gofry, ryba, warkoczyki, bańki mydlane, rowery, park linowy :). Udało mi się nawet przyszyć guziczki do sweterka mojej córci i tym sposobem młodzież mogła się cieszyć nowym udziergiem.

DSC_2913 Jak widać sweterek pochodzi z serii znani i lubiani Carabe by Justyna Lorkowska. W zasadzie na ukończeniu jest jeszcze trzeci bliźniak dla Ewuni. Musze się sprężyć aby zdążyć przed jesiennymi chłodami :)

DSC_2916 DSC_2907A jeśli chodzi o wakacje to ja nie wiem jak to dzieci robią, że im ten chłód bałtyckiej wody nie przeszkadza? No taplały się jak małe foczki, a ja nawet palcem nie jestem w stanie dotknąć tej wody ;) No nic, ja się kąpać nie muszę i tak było przecudnie.

DSC_2918  

DSC_2928 

Na Helu w Fokarium.

DSC_2935 DSC_2968 DSC_2984Wydziergałam jeszcze maleńkie skarpetki dla dziudziusia i dwie słodkie małe czapeczki. Zdjęć brak ale młoda dzielnie znosiła wszystkie przymiarki, którymi ciotka tak uporczywie ją raczyła.  DSC_2948 Pozdrawiam wspomnieniowo wakacyjnie, życzę miłego weekendu i dziękuje za wszystkie miłe słowa pod poprzednim wpisem. Dziękuję, że zaglądacie do mnie :)

DSC_2964

poniedziałek, 14 września 2015

wakacyjnie

Już połowa września, a ja dopiero powoli sie odgrzebuję z powakacyjnego zamieszania. Młode moje kochane poszły do szkoły. Starsza już 6 klasa, mała to dumny pierwszak – sześciolatek. Zobaczymy czy wszystko ogarniemy. Nie jest łatwo, ale dam radę.

W zasadzie do napisania tego posta i odkurzenia bloga zmobilizowała mnie Justyna Lorkowska, gdyż opublikowała dziś wzór na przemiłą chusteczkę, którą miałam przyjemność testować dla niej.

DSC_2906 

wzór: High Tide by Justyna Lorkowska

druty: 3,75mm i 4,00mm

włóczka: Alpaca Drops

DSC_2905 Chusta na wakacjach była idealnym rozwiązaniem. Nadmorska bryza czasami bywa chłodna, a jak się tak owinęłam to od razu było milej. Uwielbiam ją. Jest długa, wielka i można się nią omotać. Jesień niech sobie przychodzi :)

DSC_2904 Zdjęcia zrobione zostały w mojej najbardziej ukochanej na świecie Juracie. Obiecuję, że foto relacja z wakacji będzie wkrótce, bo nawet udało mi się skończyć parę projektów :)

Pozdrawiam serdecznie

niedziela, 2 sierpnia 2015

połowa

… wakacji za nami. Dzieci wróciły do domu. Cieszę się, że wyjeżdżają, że zmieniają klimat, że bawią się, ale też bardzo tęsknię. Dobrze, że już są. No i popędzają mnie jak tylko mogą. Mamo szybciej rób mi ten sweterek, no mamoooo ja już chcę go mieć ;) Niestety czasu na dzierganie mało, ale dzielnie nadrabiam.

DSC_2848Majowy sweterek już jest. Teraz głównym poganiaczem jest Ewunia, której także bardzo zależy na swetrzysku. No cóż. Musze się spiąć i wreszcie dokończyć :)

Jak każda prawdziwa dziewiarka nie potrafię mieć jednej robótki na drutach i jak dzieci nie patrzą – ciiiiiiiii, nie mówcie im – powoli dzieje się chusteczka ;)

DSC_2847 Lubię takie dni jak dzisiaj. Cisza, spokój, taka zwykła niedziela. Bardzo cenię takie zwykłe życie, w którym słychać śmiech dziewczynek i czuć zapach domowego ciasta. Dziś sobie pomyślałam, że pomimo okropnego czasu dla mnie, takie niedziele jak ta dają mi siłę i sprawiają dużo przyjemności. Strasznie zachciało mi się upiec ciasto, ale takie jak z dzieciństwa. No i padło na pleśniaka vel skubańca. Pamiętasz takie ciacho?

DSC_2851 Słodkie z pianką i domowym dżemem porzeczkowym.

DSC_2852 Od kilku tygodni toczy sie remont w przedpokoju i już prawie prawie widać światełko w tunelu. Stałam się szczęśliwym posiadaczem szafy z wielkim lustrem. Będzie łatwiej fotografować udziergi ale też mam oko na młode :) One są takie pocieszne jak się razem bawią. Dziś kleją jakieś serca. Nie pozwalają wchodzić do pokoju, ale ja je tak ukradkiem podglądam ciiiii ;)

DSC_2849 

Uwielbiam słuchać jak ze sobą rozmawiają. Wygłaszają mądrości i opinie na temat muzyki z radia. Pocieszne są. Chciałam iść na spacer, ale nie pozwoliły no to zostaje kawka, ciacho i drutki.

Miłej niedzieli – takiej właśnie spokojnej życzę z całego serca.

poniedziałek, 22 czerwca 2015

chleba naszego powszedniego

No nic na to nie poradzę, że lubię chlebek, bułeczki, rogaliki. Widać to z resztą po mnie. Miękko tu i tam ;) No trudno. Ja i dieta cud nie idziemy w parze. Uwielbiam grzebać w kuchni i piec, gotować. Ot taka ze mnie baba udomowiona.

Dziś mi sie zachciało czegoś zupełnie innego na śniadanko do pracy…. choć nie wiem czy do śniadania jeszcze będzie bo zapach ziół jest obłędny.

DSC_2841 Jak ktoś wygłodniały to serdecznie zapraszam. Jest swojskie masełko, serek, a i piwko czy winko też się znajdzie :)

DSC_2843 A że dobre jedzonko już jest to bardzo chciałabym Wam wszystkim podziękować za cudowne słowa. Nie umiem wyrazić tego ile sprawiły mi radości. Dziękuję, mam nadzieję, że kiedyś będę w stanie się odwdzięczyć.

DSC_2844 A jak komuś ślinka pociekła to zapraszam na bloga Asi tam jest oryginalny przepis. Ja jak zwykle coś musiałam pozmieniać i dać coś po swojemu. Taka jestem już niedobra, że się przepisów nie trzymam.

niedziela, 21 czerwca 2015

choroba słów

Każdy z nas na nią choruje, czy sobie zdajesz z tego sprawę czy nie. Słowo wypowiedziane do Ciebie kiedyś, pozostaje w Tobie na długo. Czasami zapomnisz, że coś takiego usłyszałeś a ono jak robal wwierca się w Twoją duszę i wychodzi najczęściej wtedy, gdy przychodzi jakieś niepowodzenie. Masz tak? Ja tak mam. Ostatnio uświadomiłam sobie bardzo, że chore słowa zatruwają mi życie. Jestem już na tyle świadoma siebie, że nie pozwolę aby chore słowa zakorzeniały się we mnie. Bo to nie jest prawda. Ty też pomyśl czy nie warto zmierzyć się właśnie z takimi chorymi rzeczami, by uwolnić się. Dziwnie to brzmi, wiem. Jako mama początkującej nastolatki bardzo myślę nad doborem słów, które wypowiadam do dziewczynek. Wiem, że to co usłyszą teraz ode mnie zostanie w ich duszach na zawsze. Wolę, żeby to były słowa – jesteś piękna, wiele warta, dobra i ważna – niż nie mam czasu, odejdź, jesteś głupia i gruba. Mieć czy być? Dla mnie być. Być z moimi dziećmi. Ostatnio zdałam sobie sprawę, że dzieci są nam dane tylko na chwilkę, a potem jak motyle odfruwają. Mają swoje sprawy, swoje życie. To co teraz im dam, to jaki świat im pokażę będzie miało ogromny wpływ na ich dalszą przyszłość. Choroba słów, choroba gestów, choroba braku czasu dla tego co ważne.

Z racji tego, że bardzo dużo rozmawiam z moją nastolatką i próbujemy wszystkich znanych nam sposobów by okiełznać burze hormonalną napatoczyła nam się na warsztat rozmowa o pasji. Oto jaki ma pogląd na tą sprawę młody organizm: Mamo, pasja określa człowieka, nadaje mu tożsamość, sprawia że człowiek nie jest taki nudny i beznadziejny. Nie można żyć tylko pracą, tylko trzeba mieć coś co cię określa. Mamo dlaczego nie robisz już na drutach? Mamo ja chcę sweterek o taki sam jak ty masz.

DSC_2831 No i uległam namowom i dziergam. Będzie Carabe by Justyna Lorkowska. Zostało dorobić tylko rękawki. Na to wszystko wkroczyła do akcji Mała i zażyczyła sobie też taki sweterek. Niestety wersja dorosła nie dla niej – trzeba zakupić wzór Carabe Kid by Justyna Lorkowska. Dla Ewci będzie biało niebieski zgodnie z jej osobistym zamówieniem.

Zapomniałam ile mi to sprawia radości i frajdy. Więc w tak zwanym międzyczasie udziergałam tako oto Haruni by Emily Ross z Zitron Filigran

DSC_2826 Trochę jestem zawiedziona, że włóczka okazała się aż taka ciapata. Chciałam ją nawet oddać komuś, ale po kilku założeniach polubiłyśmy się i idealnie mi pasuje do jeansów lub granatowej marynarki.

Nic na to nie poradzę, że lubię chusty. Lubię się w nie owijać i otulać. Jedna zeszła z drutów to obowiązkowo musiała pojawić się nowa. Absolutnie uroczy wzór Aisling by Justyna Lorkowska. Z mojej ulubionej Dropsowej Alpacki

DSC_2832 Tak jak widać coś tam się dzieje. Mam nadzieję, że do procederu wrócę na stałe bo zasoby włóczkowe są, pomysły są, dzieci dopingują do działania.

Pozdrawiam Was wszystkich czule i dziękuję za wszystko. Szczególnie tym osobom, które przez ten cały czas mojej nieobecności były obecne. Wiele to dla mnie znaczy, że nie zapomniałyście o mnie. Dziękuję za wspaniałe robótkowe spotkanie w Parku Staromiejskim. Nawet nie wiecie jak bardzo było ono dla mnie ważne, wiele spraw zrozumiałam. Jeszcze raz dziękuję.

Mam nadzieję, że do szybkiego zobaczenia. Życzę miłej niedzieli.

niedziela, 12 kwietnia 2015

i co? i nic

Dawno mnie nie było. Niestety nie wiem, czy zagoszczę znowu tu regularnie. Postaram się przynajmniej. Dziewiarsko przez ten czas nie działo się praktycznie nic. Nie mam ani jednego zdjęcia, ani jednego skończonego projektu. Mam tylko poczucie, że kiedyś sprawiało mi to radość i zadowolenie a teraz druty zawiesiłam na kołek i całkiem się poddałam. Nie będę ukrywać, że ostatnio nie jest u mnie dobrze, ale postanowiłam się nie poddawać i trwać.

Choć ciężko

Razem z moją nieodzowną towarzyszką zaczynamy nowy projekt. Uroczą czapeczkę i mam nadzieję, że ona przełamie złą passę ;) i powrócę do robótek.

DSC_2190 W mojej głowie kłębi się sporo nowych robótek, tylko czasu jakby zbyt mało by je realizować.

Głęboką zimą dostałam spadek. Taki prawdziwy, choć nie po kimś z rodziny. Spadek jest fantastyczny. Składa się z literatury, która swoją świetność miała w latach 80-90. Uwielbiam takie stare gazety, karteluszki, szpargały, książki z wzorami. Mam tego sporą kupę.DSC_2196Są i włóczki. I to jakie :) z fabryk, których już daaaawno nie ma. Mam tego sporo i tylko siadać do drutów i robić. Większość akryli zmieszanych z wełną. Są też piękne precelki w sam raz gotowe do farbowania. Musze tylko sprawdzić czy 60%-70% wełny będzie wystarczające do farbki. Pozostałe włóczki są w zasadzie gotowe do przerobienia i mam na nie już nawet kilka pomysłów.

DSC_2197 A poza tym – wiosna przyszła i posiałam pomidory, a co. Może przynajmniej to mi w tym roku się uda.

DSC_2191Dziękuję, że jesteście. Życzę miłego wieczoru i mam nadzieję, że do szybkiego zobaczenia.