Jeszcze w zeszłą sobotę było pięknie, słonecznie i ciepło, a dziś masakra. Po czwartkowym spotkaniu organizacyjnym przed komunią nabawiłam się mega chrypy i okropnego przeziębienia. Niestety temat komunijny chyba nadaje się na osobny post. Powiem tylko, że nienawidzę takiej szopki jaką rodzice chcą urządzić dla swoich dzieci nie patrząc na to, że to przede wszystkim jest przeżycie religijne i duchowe dla całej rodziny. Mam nadzieję, że nie zatracimy się w tym komercjalizmie.
No ale nie o tym chciałam. W zeszłą sobotę sezon hulajnogowo-rowerowy został oficjalnie otwarty. Lubię takie wspólne chwile.
No i jak na prawdziwego fana konieczna jest odpowiednia bluza by móc dobrze jeździć na rowerze
Niestety mamie też słoneczko piękne przygrzało i z dzieciakami świetnie się bawiłam na karuzeli i huśtawce. Tylko dlaczego dzieci ciągle krzyczą SZYBCIEJ SZYBCIEJ. Niestety mój błędnik szybciej nie wytrzymuje hihihihhi
1200 lat tego nie robiłam, ehhhh jak miło choć na parę chwil poczuć się jak dziecko.
Oby więcej słonecznych, ciepłych dni :)
Ze słoneczkiem na twarzy i bez makijażu pozdrawiam serdecznie i dziękuję, że mnie odwiedzacie i zostawiacie tak miłe i dodające skrzydeł słowa.