wtorek, 27 września 2011

grozi wybuchem

Dziś od rana jestem jak rdzeń przegrzewający się rdzeń w reaktorze atomowym. Czujniki stale wyją i świecą się czerwone lampki. Robie dziś wszystko, żeby tylko nie wybuchnąć. Dziwny dzień. Biegiem wpadłam do domu i zamiast usiąść z herbatą melisową to ja rzuciłam się w wir gotowania i pieczenia. 

DSC_8268

DSC_8271

Komu poprawiacza humoru?

DSC_8270

poniedziałek, 26 września 2011

uczelniano

Słodkie lenistwo skończyło się wraz z pojawieniem się w kalendarzu jesieni. Nowy semestr powalił mnie przedmiotami. Dobrze, że to przedostatni, to łatwiej będzie mi go przeżyć ze świadomością, że juz tak blisko do końca. Miało być tak pięknie i wspaniale, a okazało się, że jeden przedmiot to prawie sama statystyka i musze się zaprzyjaźnić mocno z prawdopodobieństwem, rozkładem normalnym by dobrze oszacować ryzyko. Drugi przedmiot to same artykuły i paragrafy z kodeksu cywilnego, ustawy o swobodzie działalności gospodarczej i kodeksu spółek handlowych. Pamięciówa jak złoto. Pięknie brzmiąca nazwa przedmiotu “Trening interpersonalny” okazała się lekko myląca, bo na pierwszych zajęciach zamiast jakichś czadowych gier w celu poznania siebie i strategii działania, przepisywałam slajdy z prezentacji, bo pan stwierdził, że absolutnie nie da nam tej prezentacji w formie elektronicznej. Jestem zdegustowana. Natomiast mile zaskoczył mnie wykład dodatkowy na temat pozyskiwania funduszy unijnych. Ciężko będzie, ale cóż damy radę. Najbardziej jestem załamana tą statystyką, bo daaaaawno temu już ją zdałam i nic nie pamiętam, a mają na egzaminie być same zadania. No i w ramach zadośćuczynienia w mękach szkolnych kupiłam sobie nową książeczkę. 

DSC_8267

Kolorowe motyle są już w fazie bardzo zaawansowanej, na drucie mam już ponad pół tysiąca oczek. Jak je skończę muszę jeszcze szybko zrobić ślubną chustę dla Panny Młodej i mogę zabrać się wreszcie za jakieś moje projekty. Wreeeeszcie

czwartek, 22 września 2011

prezenty

Prezenty przyleciały z wyspy i sprawiły mi ogromną niespodziankę.

Bardzo dziękuję Izuniu za wszystko. Ja i moje dziewczyny jesteśmy zachwycone.

A w pięknych torebkach w urocze pajączki było coś ślicznego

DSC_8267

DSC_8265

A dziewczyny piszczały z zachwytu w związku z zawartością drugiej uroczej torebki w wesołe pajączki.

Specjalne serduszko dla Cioci Izy od Majeczki. Bluza jest super.

DSC_8262

A Ewunia zakochała się w misiu i cały czas głaskała się po brzuszku, a lody z bluzeczki zostały dokładnie wyprzytulane, bo brokatowe ;) Ekstra

DSC_8261

No i było coś jeszcze, coś egzotycznego jak dla mnie. Oswajam się z tym smakiem i myślę, że australijski specyfik będzie miał 1001 zastosowań u mnie w kuchni .

DSC_8264

Jeszcze raz dziękujemy Izuniu za całą furę radości i niespodzianek. Choć dziś jest ostatni dzień lata ja czułam się jakby była gwiazdka.

Dość pisania, idę miętosić te piękne moteczki wprost z GB ;)

niedziela, 18 września 2011

fenomenalnie

 DSC_8259

Była, zobaczyłam, wysłuchałam i jestem zauroczona. Bardzo dziękuję Naluś za umożliwienie mi zobaczenia tego wszystkiego.

Osiem szalonych kobiet w sobotnie popołudnie udało sie z różnych krańców Polski na koncert Georga. Dojazd był świetnie zorganizowany, prawie pod sam stadion dojechałyśmy tramwajem z samego ryneczku. Na stadionie jeszcze nie bylam, ale wywarł na mnie fenomenalne wrażenie. Jest piękny, z każdego miejsca na trybunie cudnie widać murawę. Jest duży i wysoki. Nie lubię wysokości, napawa mnie delikatnym lękiem. Miejsce miałam 3 rząd od góry, czyli pod samą koroną stadionu. Ten ogrom ludzi, szok. Przed samym wejściem na scenę Georga parę razy obiegła stadion fala meksykańska. Kurcze ale czad. Chyba zostanę kibicem. Już oczami wyobraźni widzę co sie będzie działo w przyszłym roku na tej murawie. Pełen szał.

No a sam koncert, fenomenalny. Kurcze co artysta to artysta. Ani jednej fałszywej nuty. Choć było 30 000 osób czułam się jak w małym klubie. Georg stworzył taką cudną atmosferę, że aż się chciało słuchać, nagłośnienie obłędnie dobrze dobrane.

Mogłabym się tak jeszcze rozpływać ze dwie godziny, ale powiem krótko. Jestem dumna że mieszkam we Wrocławiu. Jestem dumna, że moje miasto tak pięknie się rozwija. To jest moje miejsce, które kocham. Pękałam z dumy, jak koleżanki z innych zakątków Polski chwaliły moje miasto i to co sie w nim dzieje, były pod wrażeniem.

Nie przewidziałam tylko jednego, że tam na górze tak strasznie wieje. No i zmarzłam strasznie. A dziś obudziłam się i 37’6 na termometrze oraz potworny katar i ból gardła. No trudno musze kupić coś szybko stawiającego na nogi, bo na zwolnienie raczej nie chce mi sie iść.

Relacja z gazety i zdjęcia

Ale było warto

sobota, 17 września 2011

same piękności

Przyszła paczka z e-dziewiarki. Była tak wypchana, że jak ja otworzyłam wyfrunęły kolorowe motyle. Na chusty, na skarpety i na mężowski sweter 

DSC_8251

Piękne włóczki na chusty dla przyjaciół są jak kolorowe motyle, nie mogę się na nie napatrzyć.

DSC_8253

A wczoraj po racy byłam na firmowym pikniku. Dawno tak dobrze się nie bawiłam. Gardło zdarte od śpiewania, nogi bolą od tańczenia. Były tez konkursy. No i dzielna drużyna z finansów zdobyła pierwsze miejsce w przeciąganiu liną. Było kupę śmiechu. A jaką piękną nagrodę dostaliśmy. W sam raz trafioną w mój gust. Uwielbiam ceramikę bolesławiecką.

DSC_8256 

Mam świra na punkcie filiżanek. Uwielbiam pić kawkę w pięknej ceramice.

DSC_8257

A dziś………… idę na stadion miejski na wielki koncert. Już nie mogę sie doczekać.

środa, 14 września 2011

express czapki

Zaczęłam je robić w pociągu jak wracałam z delegacji. Nie wychodziło mi coś, sprułam i cisnęłam druty do torby, a wystarczyło doczytać dobrze opis. Wróciłam do domu i w mgnieniu oka machnęłam jedną, a potem zaraz drugą. Zakochałam się w nich i juz wiem, że to nie jest ostatnia tego rodzaju czapka. Niestety, ubolewam nad tym bardzo wzór jest nie dla mnie. Wyglądam w niej jak w czepku pływackim, normalnie masakrycznie.

 DSC_8246

DSC_8247

I nie tylko ja robę durnowate miny ;)

DSC_8248

Kochają się mooooocno moje całuśniki

DSC_8249

DSC_8250

Wrzesień rozkręca się jak ruszająca lokomotywa. Coraz szybciej wszystko pędzi, już prawie jak szalony galop. Nie lubię tego, przyzwyczaiły mnie te wakacje do zwolnionego, leniwego upływu czasu. Teraz nie mogę się odnaleźć. Z pozytywnych rzeczy przynajmniej jest to, że od przyszłego wtorku wracam znowu na taniec. Znów będą dzwonić chusty dzwoneczkami i falować woale. Będzie milo.

niedziela, 11 września 2011

Vlad

Jak byłam na macierzyńskim po urodzeniu Ewy pochłaniałam książki z prędkością światła. To był czas gdy była popularna saga Zmierzch. Wciągnęłam ją jedną dziurką od nosa, potem napatoczyła się kolejna książka o wampirach. Zasadzona na kanwie prawdziwej historii o Vladzie Tepesie lub inaczej Vladzie Drăculea znanym wszstkim w około jako hrabia Dracula. Książka mnie urzekła opisami rumuńskiej przyrody. Szkoda, że już nie pamiętam jaki miała tytuł, ale była świetna. Włóczkę na chustę kupiłam z myślą o zupełnie innym projekcie, ale jak przyszła, jak zobaczyłam jej kolory, od razu zobaczyłam zamek Draculi na skale i te piękne lasy i drzewa i cała tą piękną przyrodę. Tak powstał zamysł, a potem powstała chusta. Wampir jest roślinożerny, miły w dotyku, ciepły i bardzo się zaprzyjaźniliśmy.

DSC_7849

Jego zęby absolutnie nie ociekają krwią lecz …….

DSC_7851

DSC_8198

I jeszcze jedno pod hasłem - durna mina

DSC_8190

A tak w ogóle ten ubiegły tydzień miałam koszmarny. Nie dość, że wróciłam z urlopu z wielką depresją pourlopową to jeszcze niespodziewanie wysłali mnie na szkolenie do Stolycy. Nie lubię się ruszać z domu, a jeszcze ta Warszawa…. dla mnie za duszna, za wysoka, za tłoczna. W ICE relacji Wrocław-Warszaw i Warszawa-Wrocław zostały obejrzane odcinki Doktora Housa serii 7 w liczbie 14 i zaczęłam robić czapkę dla Ewci, która z resztą jest już zrobiona + Majowa. Prezentacja będzie w najbliższym czasie, po dopasowaniu odpowiednich kwiatków do czapek.

Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników i poczytywaczy

piątek, 2 września 2011

grzywka

Naszło mnie dziś żeby Ewie zrobić grzywkę, a że mamy takie możliwości i fryzjer przychodzi do domu. Ciocia Gosia zabrała się do roboty. Długie, wpadające do oczu włosy zostały drastycznie obcięte, a Ewcia wygląda przesłodko. 

DSC_7837

DSC_7839

DSC_7841

Przeprosiłam się z moim wampirem. Obiecałam sobie, że nie zacznę niczego nowego nim go nie skończę. Pogoda ma się pogorszyć więc ciepła chusta będzie w sam raz na jesień. Im bliżej chłodów tym więcej tych szali chcę mieć. A tak w ogóle to przydają mi się do wszystkiego. Ostatnio moja piękna szaro różowa robiła z dużym powodzeniem za kocyk w wózku dla śpiącej Ewuni. Mam piękne kolorowe plany, tylko włóczki brak, ale i z tym sobie poradzę. Skarpetek też mi się zachciało tej jesieni i szukam odpowiedniego koloru na mężowski sweter. Już się cieszę na te zakupy.

DSC_7844

czwartek, 1 września 2011

inauguracja

No i poszłyśmy do drugiej klasy ;)

DSC_7793

Odważnie patrząc w przyszłość

DSC_7808

Miło wrócić do swojej klasy

DSC_7820

Ale nie będzie dziś tylko o szkole. Dziś swoją inaugurację ma moje najnowsze dziergadło o nazwie biała czekolada. Już ją lubię.

DSC_7835

DSC_7832