środa, 14 maja 2014

się robi i się czyta #2

Też tak macie? Kurka ta pogoda mnie wykańcza. Jestem non stop zmęczona. Burzowa pogoda jest zupełnie nie dla mnie.  Ukochany mój małżonek wyjechał w delegację to mam teraz mniej czasu na dzierganie, bo dzieciarnię trzeba ogarnąć i w ogóle w pojedynkę bida. No ale mam maleńką zajaweczkę ;)

DSC_9082

Asia poprosiła mnie o przetestowanie sweterka. Się zgodziłam i powoli dłubię.

Czyta się też Kamieniarz Camilli Lackberg. Lubię tą sagę i kiedy tylko mam chwilkę łapie za książkę.

Wybieram się na nocne dzierganie do e-dziewiarki 17 maja na 20:00. Ktoś jeszcze idzie?

Buziaki

czwartek, 8 maja 2014

esmeralda

Tak jakoś mi się kojarzy ten kolor, który powstał na mojej drugiej próbie farbowania włóczki. Miał być turkus, ale jakoś nie wyszło. Wciągnęło mnie i zaczęłam dorzucać kolory i takie coś wyszło. Trochę się muszę przyznać, że zawsze mi sie marzyła taka zielono niebieska włóczka. To ją sobie taką z marzeń zrobiłam. Niestety nie mam jeszcze doświadczenia w tym temacie i jakbym miała powtórzyć to farbowanie to dodałabym ciutkę więcej farbki bo kolor w całym moteczku jest delikatny a ja miałam w głowie bardziej wyrazisty efekt. No nic, włóczka nie będzie podrasowana. Taka też mi się podoba bo jest taka jakby hmmm odbicie w wodzie. Jak jezioro. Dziwny kolor

DSC_9076

Trochę nie potrafię go sfotografować, bo jak przychodzę do domu po pracy to jest już bardzo kiepskie światło.

Zaskoczyło mnie to farbowanie. Poprzednia włóczka “piła kolor” całe wieki a ta wchłaniała farbę do czystej wody. Efektowne to i moje dziewczynki stały nad garem z rozdziawionymi ustami jak z granatowej wody w chwileczkę zmów robiła się przeźroczysta. Może dlatego, że to było włókno z trzciny cukrowej araucania ronco czy jakoś tak. Teraz na warsztat poszła wełenka w stężeniu 80% na 20% akrylu. Nie mam w tej materii doświadczenia ale wydaje mi się, że kolor łapał bardzo fajnie a to, że jest taki delikatny to mój cykor przed dosypaniem większej ilości farbki a nie te 20% akrylu. Tak czy siak farbowało się ekstra, nic się nie skudliło ani sfilcowało. Tylko ten zapach mokrej kozy i octu bleee ;) dobrze, że po wyschnięciu jest już git.

DSC_9081

Na 100% wiem, że kocham ten sport i to na bank nie ostatnia próba z farbkami. Kiedyś dojdę do ideału żeby być w pełni zadowoloną z efektu.

A o tym co będzie z tej mojej esmeraldy już wkrótce ;)

Pozdrawiam czwartkowo i dziękuję za wszystkie miłe słowa. Dodają mi niesamowicie dużo energii i radości.

piątek, 2 maja 2014

w kolorze majowego bzu

Wiem, wiem człowiek nie może sie tak nieskromnie chwalić. No ale w tym przypadku musze bo inaczej się uduszę.

Bardzo długo przymierzałam się do pierwszej próby farbowania włóczki. Zawsze mi się wydawało, że to jest jakaś mega skomplikowana akcja. Dużo czytałam na ten temat, dużo oglądałam filmików w necie. No i nastał wreszcie ten piękny dzień w którym stwierdziłam, że albo dziś albo nigdy.

No i wyszły cztery precelki. Nieskromnie powiem, że wyszły dokładnie tak jak sobie to założyłam.

DSC_9067

Jak widać kolor jest prawie identyczny z tym jaki ma mój ogródkowy bez.

DSC_9072

Generalnie rzecz ujmując jestem zachwycona efektem końcowym. Szukam teraz odpowiedniego wzoru by spożytkować te piękne precelki. Wyobrażam sobie, że będzie z tego jakaś miła bluzeczka letnia w sam raz pasująca do białych spodni. Iiiiiiiiiii ale mi się podoba.

Niestety z początkowej fazy farbowania zdjęć brak bo byłam tak zaaferowana akcją, że ….. zapomniałam ;)

Włóczka została nawinięta w precelki na nogach krzesła, potem dość długo moczyły sie w ciepłej wodzie z płynem do naczyń. Gdy zabrałam sie do organizacji stanowiska pracy okazało się, że nie mam gara emaliowanego. I tu z pomocą przyszedł małżonek. Przyniósł mi starodawne wiadro emaliowane. Wprost idealne do farbowania. Nie dość, że duże to jeszcze z drewnianą rączką dzięki, której w każdym momencie można ten kocioł ściągnąć z gazu. No i nalałam gorącej wody, dolałam octu i soli wsypałam czerwonej farbki i wsadziłam te precelki. Metodą prób i błędów stwierdziłam że jak podgrzeję wodę to farbka szybciej łapie. No i się tak gotowało na maleńkim ogniu przez 40 min

DSC_8938

Potem wsadziłam precelki do farbki wrzosowej i tak samo leżały tam 40 min a na końcu do farbki chabrowej na 40 min. Po tych zabiegach precle wsadziłam do woreczków i wsadziłam do parpwara na 15 min

DSC_8944

Po upieczeniu płukałam precelki w zimnej wodzie i rozwiesiłam na balkonie aż do wyschnięcia.

DSC_9071

Na 100% będę farbować w najbliższym czasie. Zakochałam się w tym na maksa. Następnym razem będę prawdopodobnie eksperymentować z zieleniami i turkusami.

Musze sobie do tego czasu kupić silikonowe rękawice bo paluchy sobie trochę popoiekłam i duuuuuuuużo różnych kolorów farbek, bo zdecydowanie się przydadzą :)

Farbowanie zdominowało dzisiejszy wpis, a ja pragnę także sie pochwalić tym, że wczoraj pobiliśmy gitarowy rekord Guinessa. Graliśmy  w strugach deszczu, zmokłam jak pies, gitary zmokły, katar mam ale do księgi zostaniemy wpisani ;)

DSC_8970

DSC_8960

DSC_8989

DSC_8961

DSC_9027

DSC_9034

A dziś – leniuchuję i chce mi się grilla. Karkówa marynuje się w lodówce a na dworze jest tak zimno i pada buuuu ;(