… mnie upierniczyło w nogę. Może to jakiś dziadowski komar, albo pająk, albo jeszcze inne draństwo. Boli jak szlag i wczoraj cały dzień miałam z głowy. Ani stanąć na tej nodze, ani chodzić. Powiedziałam sobie trudno, trzeba ten czas jakoś spożytkować bardzo przyjemnie, żeby nie patrzeć na tego mojego spuchniętego kulasa.
Ostro podpędziłam test dużego Chabra. Może uda mi sie go skończyć i zabrać produkt finalny na wakacje. Zobaczymy.
Pierwszy raz dziergam tą techniką sweterek i muszę przyznać, że to świetny sposób. Narodziło mi sie nawet coś w głowie, ale czasu na własne produkcje jakoś brak ostatnio. Nie cierpię z tego powodu, bo dużo frajdy sprawiają mi dziewiarskie wyzwania i testy innych cudownych wzorów.
Chaber miał być czerwony, ale na moim komputerze w pracy czerwona włóczka okazała sie taka wściekle czerwona, że w ostatniej chwili zmieniłam zamówienie na granacik. Nie żałuję. Myślę, że polubimy się z tym sweterkiem.