Jestem na skraju wyczerpania nerwowego ;) mój dom wygląda jak wielki lej po wybuchu bomby, od dwóch dni nic innego nie robię jak tylko prasuję i pakuję. Ilość rzeczy i wszechogarniający bałagan jest przerażający. Teraz jesteśmy na etapie spakowanego żarcia, ciuchów i całej reszty kosmetycznej. Jakoś poszło, ale reszta przydasiów mnie przerasta. Chyba jestem złą matką bo nie pozwoliłam zabrać Mai jeszcze jednej lalki, bo zabrakłoby miejsca na moje drutki. A tak w ogóle to wytargałam wczoraj ze sklepu sonatkę za 7 zł/motek bo mieli ze starych zapasów. No ale jest dobrze. Chaos, totalny chaos. Chyba nie lubię tej fazy pakowania
O 4 rano start i pierwszy przystanek to Wiedeń. Troszkę pozwiedzamy i jedziemy dalej, a naszym celem jest słońce, plaża.