Niedzielę spędziliśmy uroczo. Najpierw grota solna potem jarmark. Uwielbiam łazić, jak co roku z resztą, pomiędzy tymi straganami. Nie było tak zimno jak w zeszłym roku. Baaaardzo przyjemnie
Pozdrawiamy już prawie w nastroju świątecznym
Niedzielę spędziliśmy uroczo. Najpierw grota solna potem jarmark. Uwielbiam łazić, jak co roku z resztą, pomiędzy tymi straganami. Nie było tak zimno jak w zeszłym roku. Baaaardzo przyjemnie
Pozdrawiamy już prawie w nastroju świątecznym
pachnie mój dom dziś. Od rana z dziewczynkami piekłyśmy pierniczki na choinkę. Oczywiście część juz została skonsumowana, ale co tam ……
….. została jeszcze cała góra
Chandrę mam. ;(
Nawet nie mogę się pochwalić nowymi dziergotkami, bo wszystkie będą prezentami. Teraz na drutach mam tak niewiarygodnie cienką włóczkę, że szok. Mam nadzieję, że obdarowanemu przypadnie ona do gustu tak jak mnie.
Biedne, małe psisko trzęsie sie jak osika na spacerze. No nie mogłam dłużej na to patrzeć. Na szybkiego skleciłam mały, ciepły, gruby, polarowy kubraczek. To jedyne zdjęcie jakie modelka o tajemniczym imieniu Szimi pozwoliła sobie zrobić ;)
Szimi to elegancka dama i płaszczyk też musiał być elegancki ;)
Miały być jeszcze białe haftowane gwiazdki, ale nie mogę się zdecydować, czy taki dodatek nie zepsuje całego efektu. Zobaczymy po tygodniu noszenia jak będzie wyglądał ;)
Skończyłam pierwszy tajny projekt. Zainteresowanych zapraszam na R
pomiędzy lekami przeciwbólowymi, a wizytami u dentysty powstają tajemnicze jabłuszka. Idzie to opornie ale do przodu ;)
Cierpię bardzo po wyrwaniu tej ósemki. Zrobił mi się suchy zębodół. Dostałam antybiotyk. Buuu Podobno cierpienie uszlachetnia, hmmmm ja już po tygodniu czuję tylko zniecierpliwienie kiedy wreszcie koniec.
Cóż to był za tydzień, normalnie total szał i obłęd. W zeszły weekend szaleństwo szkolne, kolokwia i zaliczenia a wieczorem party dla dzieci z okazji Urodzin Mai. Jubilatka zaprosiła 4 dziewczynki i 4 chłopców. Miałam dziki szał dyskotekowy w domu. Przeżyłam i bawiłam sie przy tym bardzo fajnie.
Były słodycze
oraz coś na słono
Były też zabawy różniaste
Ofiar w ludziach i sprzęcie nie odnotowaliśmy, a do dziś w całym domu wiszą kolorowe baloniki.
Twarda byłam też wczoraj. Sama z własnej nieprzymuszonej woli poszłam do dentysty i usunęłam sobie wreszcie te nikomu niepotrzebne ósemki. Wzięłam tego byka za rogi i na raz pozbyłam się ich dwóch. A co. Teraz to juz z górki pójdzie. Generalnie ostatnio stwierdziłam, że bardzo w dzieciństwie zostałam skrzywdzona stomatologicznie. My dzieci komuny w szkole obowiązkowo chodziliśmy do stomatologa a tam działy się sceny dantejskie. Strach pozostał do dziś, a przecież teraz to jest już zupełnie inaczej. Człowiek siada na fotel i niczym nie musi się martwić, bo to nawet nie może zaboleć choć lekko. Podoba mi się to. Stwierdziłam, że moich dzieci tak nie skrzywdzę i pokażę im, że stomatolog to nie jest sadysta, żeby nie bały się tak jak matka przed wizytą.
Dzielna byłam prawda ;)
Wczoraj skończyłam sukienkę dla Mai. No ściemniać nie będę, bo jestem dumna z siebie, bo to moja pierwsza próba wrabiania wzoru. Padło na zakochane kotki.
Mai tak spodobała się ta sukienka, że już dziś była w niej w szkole.
Ewcia też koniecznie chciała być na zdjęciu.
No i kotki w pełnej krasie. Jak na pierwszy raz to chyba nie jest źle.
Bardzo przyjemny wzór sukienki chyba jeszcze jedną, tylko tym razem mniejszą, taka zrobię.
Tak jak wczoraj pisałam 2 listopada też jest dla mnie metafizyczną datą. W dzień zaduszny, dzień zadumy i modlitwy o 8:05 po 23 godzinach porodu osiem lat temu urodziła się Maja przełamując smutek i pustkę. Od ośmiu lat przed 1 listopada zamiast biegać w amoku kupując znicze i kwiaty na groby ja spokojnie wybieram baloniki, serpentyny i piekę tort.
100 lat moja najulubieńsza Pszczoło.
Był tort, baloniki, prezenty i tańce przy Fasolkach. Z reguły tańczę w parze, ale dziś bardzo odpowiadał mi ten trójkącik.
A tak w ogóle to Maja czuje się już lepiej. Zupełnie nie wiem od czego była ta gorączka.
Walczymy od dwóch dni z temperaturą u Mai. Przyszła zupełnie niespodziewanie i skacze jak durna od 38,7 do 36,5. Mam nadzieję, że jej przejdzie do jutra. A patalua = temperatura w ustach Ewuni. Słodkie moje dziewczątka.
1 listopada, metafizyczna data. Od 9 lat zapalam małą świeczkę dla dzieciątka, które tak krótko było z nami na tym świecie. Śpij słodki aniele spokojnie, mama Cię bardzo kocha. Kiedyś się znowu spotkamy.