Tak jak wczoraj pisałam 2 listopada też jest dla mnie metafizyczną datą. W dzień zaduszny, dzień zadumy i modlitwy o 8:05 po 23 godzinach porodu osiem lat temu urodziła się Maja przełamując smutek i pustkę. Od ośmiu lat przed 1 listopada zamiast biegać w amoku kupując znicze i kwiaty na groby ja spokojnie wybieram baloniki, serpentyny i piekę tort.
100 lat moja najulubieńsza Pszczoło.
Był tort, baloniki, prezenty i tańce przy Fasolkach. Z reguły tańczę w parze, ale dziś bardzo odpowiadał mi ten trójkącik.
A tak w ogóle to Maja czuje się już lepiej. Zupełnie nie wiem od czego była ta gorączka.
100 lat dla Mai od nas:)) uroczy trójkącik:)))
OdpowiedzUsuńDaj jej gorącego buziaka od cioci Ani. Wszystkiego najlepszego dla solenizantki, samych piątek w szkole i zdrówka.Papapapapa
OdpowiedzUsuńpięknie wyglądacie, wiele szczęścia dla jubilatki i całej wesołej bandy :)
OdpowiedzUsuńMajusia bardzo dziękuje za wszystkie serdeczności od Ciotek.
OdpowiedzUsuńCała banda serdecznie pozdrawia i przesyła buziaki
Spóźnione, ale wielgachne 100 lat dla uroczej ośmiolatki!!!Spełnienia marzeń, piątek i szóstek w szkole i wielkiej, szczerej przyjaźni - to tak na przyszłość :)
OdpowiedzUsuńŚpiewać nie będę (choć podobno każdy może...)