W niedzielny poranek wybraliśmy się w górki na krótką wycieczkę. Dobrze, że z Wrocławia jest tak blisko do tej przyjemności. Pojechaliśmy całą rodzinką wraz ze znajomymi. Miałam delikatne obawy jak dziewczynki sobie poradzą z wejściem na górkę, ale starsza poradziła sobie wyśmienicie, a młodsza jeździła na baranach raz u mamy raz u taty.
Na szczycie na wierzy widokowej cała rodzinka w komplecie
Pojechała z nami też psina, która została ochrzczona jako skrzyżowanie kozicy górskiej z psem pasterskim. Szimka biegała w około nas ciągle nas licząc i nie pozwalając nikomu się oddalić. Wszystkie pagórki, kamyki, wzniesienia musiały być zdobyte z “uśmiecham na pysku”. Nie doceniałam jej. Myślałam, że to taki głupi piesek – w zasadzie psiokot, ale tu pokazała klasę. Chciałam jej zrobić zdjęcie, ale nie dałam rady uchwycić ciągle i wiecznie biegającego psa.
Jak wróciliśmy do domu, po kąpieli zwierzę padło i nawet nie dało jej się zgonić z fotela.
Lubię takie rodzinne wycieczki.
Dzięki za komentarz. Fajna z Was rodzinka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń