Już czuć w powietrzu to delikatne drżenie dzwonka szkolnego. Temat wyposażenia i wyszykowania ucznia do szkoły jest tematem trudnym i bardzo kosztownym. Wszystkie książki są piękne, kolorowe, zachęcające do nauki. Szkoda tylko, że jednorazowe. To będzie bardzo ciężki rok. Trochę się go boję. Nie dość, że normalna działalność szkolna to jeszcze pewnie zajęcia pozalekcyjne. Maja juz mi zgłosiła chęć dalszego trenowania capoeiry i chce iść na origami. Zobaczymy co jej jeszcze do głowy strzeli. W sumie wszystko jest lepsze od ciągłego siedzenia przed tv lub komputerem.
Dobrze, że podstawowych książek jest 20. Po dwie na każdy miesiąc to i noszenia tak dużo nie będzie, ale jak znam życie to w plecaku mojego ucznia i tak zawsze znajdzie się miejsce na jakieś “petszopy” i inne zupełnie niepotrzebne – śmiertelnie potrzebne rzeczy.
I żeby nie było to maluch też bardzo chce iść już do szkoły. Książkę ze szlaczkami już ma ;)
Pracowicie mija mi ten tydzień. Zawzięłam się i piszę uparcie moją pracę magisterską. Skończyłam pierwszy rozdział i mam kryzys. Nie, żebym nie wiedziała o czym pisać dalej, ale ciągle mi się wydaje, że jest jakiś ubogi. Szlifuję go do bólu i ciągle jest nie taki jakbym chciała. No cóż plan jest ambitny i chcę skończyć pisanie przed listopadem. Teraz jednak mam inne ciekawsze i weselsze zmartwienia. Po 1001 przygodach ze śliwkami czas napisać kilka pięknych rozdziałów o smaku brzoskwiniowym ;)
Ale żeby nie było, że ja tylko dziećmi, studiami i niekończącymi przetworami żyję to pragnę donieść, że biała czekolada powoli zaczyna wyglądać. I jak? Mnie się podoba ;)
A jeśli chodzi o słońce, to zamieszkało u mnie na stole i pięknie się do mnie uśmiecha
Uwielbiam słoneczniki.
przepiękne zdjęcia! lubię tu zaglądać :)
OdpowiedzUsuńwrzesień nadciąga wielkimi krokami a tu takie słońce... powodzenia!
Uwielbiam słoneczniki:)
OdpowiedzUsuńTez przerabiam temat szkolny ze swoim najstarsiejszym:))
Ale Ty jesteś dzielna. Praca zawodowa, praca magisterska, robótki, gospodarstwo domowe. No chyba że mieszkasz z gosposią.....
OdpowiedzUsuń"delikatne drżenie dzwonka szkolnego" ???
OdpowiedzUsuńdla mnie to on napier...ał cały ten czas az uszy wiedły :)
wujek Z.
no tak to już za chwilę a ja dalej w proszku z przygotowaniami do szkoły
OdpowiedzUsuńbrzoskwinie wyglądają zachęcająco!
Dziękuje za wszystkie miłe słowa.
OdpowiedzUsuńSpieszę z odpowiedzią: nie nie mieszkam z gosposią, ale mam za to cudowną teściową, która w wielu rzeczach mi pomaga.
drogi wujku Z. ten dzwonek to ja słyszę, całe szczęście, przez okno ze szkoły a nie jak to było kiedyś w klasie będąc uczniem tej szkoły jak i z resztą Ty
A ja tak się cieszę, że kolejny rok nie wracam do szkoły :-)
OdpowiedzUsuń