Październik narzucił jakieś takie ekstremalne tempo życia, że na stopach pojawiają mi się odciski od chodzenia. Ciągle gdzieś biegam i coś muszę zrobić. Przygotowania do komunii Mai zajmują bardzo dużo czasu. W tym tygodniu wybieraliśmy alby, w których dzieci będą szły do komunii. Myślałam, że nie obędzie się bez ofiar w ludziach, ale w demokratycznym głosowaniu została wyłoniona jedna propozycja dla dziewczynek i jedna dla chłopców. Jestem bardzo zadowolona z wyboru. Dzieci bedą wyglądać uroczo, jak małe aniołki.
Po nocach, bardzo opornie szło mi z tą chustą ślubną. Dobrze, że ślub jest dopiero za tydzień, to nie miałam jeszcze takiego ciśnienia z jej robotą, a chciałam, żeby była idealna. W końcu to dla Pani Młodej.
Wczoraj po tych dwóch tygodniach, ze szkolnym weekendem w środku musiałam zdobić coś, żeby troszkę się wyluzować. A, że druty i kuchnia najbardziej mnie odprężają to oprócz chusty zrobiłam coś pysznego dla moich najbliższych. Przepis przyszedł do mnie z samego Londona od sympatycznej Pani Izuni. W zasadzie to piekłyśmy go tego samego dnia łącząc się kulinarnie.
Moja wersja granoli z żurawiną
No i ciągle szukam idealnego przepisu na muffinki. Niestety jeszcze go nie znalazłam
A dziś idę na panieński
Chusta śliczna,smakołyki mniam,mniam!
OdpowiedzUsuńAle fajnie pieczesz. Chusta śliczna jesienna. I tak Cię podziwiam w tym zabieganym życiu.
OdpowiedzUsuńUwielbiam chusty. Ta jest bardzo ładna. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńchusta wygląda świetnie, ale... nie namówiłabyś panny młodej, żeby po uroczystości wlepić tu zdjęcie w pełnej kreacji? bardzom ciekawa efektu! :)
OdpowiedzUsuńDziękuje dziewczęta za miłe słowa, a Panią Młodą niecnie wykorzystam jako modelkę ;)
OdpowiedzUsuń