Powstały z potrzeby posiadania czegoś kolorowego dla dzieci. Maja mówi na nie szurnięte czapeczki a Ewa kującie ćiapećki.
Projekt najprostszy na świecie i bardzo wdzięczny w robocie. Uwielbiam Poppy czapeczki
Jesień jak nic, zimno, ale przynajmniej słońce świeci
Idealnie w tym roku zaplanowałam sobie urlop, bo w każdym miesiącu mam przynajmniej jeden dzień wolnego. Dziś też jestem na urlopie i dobrze mi z tym. Z dzieciakami można wyjść na spacer, pogotować coś, upiec coś dobrego. Lubię takie dni od czasu do czasu.
Świetny pomysł z taka kudłata nitką:))) sliczne
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają te szurnięte czapeczki.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba - proste i fajne :)
OdpowiedzUsuńAle super wyszło. A tak dumałam co to będzie :-)
OdpowiedzUsuńkrejzi krejzole ;)))
OdpowiedzUsuńśliczne czapeczki:))
OdpowiedzUsuńDziękuję moje drogie za miłe słowa, chyba powstaną jeszcze krejzi szaliczki. Zobaczy się
OdpowiedzUsuńOminęłam ten post. O rany, jakie kolorowe czapy. Super. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń