Jak co roku długi weekend rozpoczęliśmy biciem gitarowego rekordu.
Zimno było jak szlag, ale daliśmy radę. Rekord ciągle należy do nas, jednak w tym roku nie było tylu gitarzystów co ostatnio.
Maja na swojej elektrycznej gitarze robiła delikatne poruszenie.
Tylko małą Ewę średnio interesował jakiś tam hej joe :)
Ehhh jak te dzieci szybko rosną ;) na rockowo ;)
Ale zdolna rodzinka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdziękujemy, ale to raczej małż jest najlepszym gitarzystą w naszej rodzinie zaraz po nim Maja a potem dopiero na szarym końcu my z Ewulą
UsuńOch! Ja tylko w radiu słuchałam... miło Was zobaczyć.
OdpowiedzUsuń:) machamy do Cię wesoło i przesyłamy pozdrowienia
UsuńGdyby nie ten post, nic bym nie wiedziała.
OdpowiedzUsuńNieraz było głośno , w tym roku, chyba cisza.....
No w sumie to nie wiem dlaczego tak cicho było o tym. Nawet żadnego fajnego zespołu na wieczór nie załatwili. Kryzys?
UsuńŚwietne zdjęcia - rano miałam fonię, a teraz proszzz- gitarzystki na wizji :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o zdolności manualne podzieliłyśmy się z siostrą - ona wymiata na gitarze, mnie zostały druty i motki :)
heheheh ja też zdecydowanie lepiej operuję drutami i motkami niż gitarą
Usuń