Miało być inaczej a wyszło jak zwykle. Marzył mi sie urlop nad morzem. Powolne, leniwe spacery. Nawet ta obrzydliwa flądra byłaby dla mnie rarytasem. Marzyło mi się dzierganie na plaży i budowanie zamków z dzieciakami. Jednak życie czasami potrafi nas bardzo zaskoczyć i sprawić, że pech goni pech. Z przyczyn zupełnie niezależnych od nas nasz nadmorski urlop pozostał tylko w sferze marzeń. Przykro, ale trudno. Życie biegnie swoim spokojnym rytmem dalej.
Żeby nie oszaleć i nie siedzieć ciągle w domu wyznaczyliśmy sobie plan. Zwiedzić maksymalnie nasz ukochany Wrocław. Planujemy być wszędzie tam gdzie małe nóżki pięciolatki będą w stanie dojść.
Pierwsza nasza wyprawa pokierowała nasze kroki – jak co roku z resztą – do ZOO. Uwielbiam tam chodzić, zwiedzać, oglądać, podziwiać. Pamiętam ZOO jako dziecko. Pamiętam jak wyglądało jak opiekowało się nim Państwo Gucwińscy. A teraz to jest dla mnie szok! Jest pięknie, rozbudowuje się, pięknieje i zapewnia wielogodzinną rodzinną rozrywkę.
Zwierząt Wam nie pokażę. Zapraszam do obejrzenia samemu :)
Wycieczka do ZOO była idealnym pretekstem do uwiecznienia na zdjęciach mojej nowej niebieskiej bluzeczki.
No nieskromnie powiem, że fajna jest i bardzo ją lubię.
Kolejna wycieczka upłynęła nam pod hasłem “łap krasnala bo ucieknie”
Tato w pracy więc trzy dziewczyny spacerują i podziwiają wchodząc we wszystkie dziury, na wirze i do piwnic.
A Wrocław z góry jest taki piękny. Aż po sam horyzont gdzie widać górę Ślężę.
Wczoraj pogoda ciut nas rozpieszczała. Było piękne słońce i wiaterek. Nie mogłyśmy przepuścić takiej pogody. Kompas wskazał nam kierunek na Ogród Botaniczny i Muzeum Przyrodnicze. A co widziałyśmy? Cuuuuda Panie cuuuuda.
A w ogrodzie jesień już widać czy się tego chce czy nie…
Gdy już nam się znudziło oglądanie roślinek pęd ku górze, ku niebu kazał nam się wspiąć na kolejną wierzę kościelną.
Tym razem było łatwiej niż poprzednio. Winda po 60 schodach zawiozła nas na szczyt ufff. Poprzednio deptałyśmy 304 schody, które czuję w nogach do dziś. Dzieci stwierdziły, że z mamą są najlepsze wycieczki. A gdy zgłodniały zamiast do McD.. poszłyśmy do Jacka i Agatki na schaboszczaka z ziemniaczkami i surówką z marchewki. Dzieci były zaskoczone, że w takim barze co wygląda jak stołówka z dawnych lat można zjeść za małe pieniądze i tak smacznie :)
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was wrocławskimi wynurzeniami.
Spacerować po Wro jeszcze będziemy. A gdzie nas jeszcze wiatr zawieje? Kto wie?
w mieście wakacje też na szczęscie są ciekawe:)
OdpowiedzUsuńJak się nie ma co się lubi... Wspaniale spędzacie swój wolny czas :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Aniu pięknie wyglądasz w tej bluzeczce! Skromność w tym wypadku zupełnie nie jest potrzebna. My nie pojechaliśmy w tym roku na urolp, ale to przecież nie znaczy że wolnych chwil nie da się przyjemnie spędzić, widze że też jesteś tego zdania. To zalezy tylko od nas, prawda? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńoj, no szkoda, że się nie udało, ale za to wycieczki bombowe! :-)
OdpowiedzUsuńAniu, uściski! A co się odwlecze, to potem będzie jeszcze fajniejsze, słowo czarownicy :-*
W ZOO jest cudnie, byliśmy całą rodzinką we wtorek :) przyznam, że jak zobaczyłam wasze zdjęcie z wyprawy do ZOO to mi się też zachciało, więc dziękuję bardzo za inspiracje. A Twoje dziewczyny pewnie przeszczęśliwe :) taka mama to skarb.
OdpowiedzUsuńBluzeczka fajna i idealna na upały.
Szkoda, że wyjazd nad morze nie wypalił, ale z drugiej strony jak się mieszka w tak pięknym mieście jak Wrocław, to można sobie inaczej zorganizować wypoczynek.
OdpowiedzUsuńSama miałam okazję w czerwcu tego roku pozwiedzać Wrocław. Widok miasta z wieży Kościoła Garnizonowego dech zapiera;- bynajmniej nie z powodu wdrapywania się na wieżę ....haha.....
Najważniejsze, że córy zadowolone z wycieczki.
Świetnie w tej bluzeczce wyglądasz.
Pozdrawiam Dorota
merhaba Ann! hepiniz harika görünüyorsunuz, fotoğraflar çok güzel! bu benim yeni blog. selamlar Türkiye'den :)
OdpowiedzUsuńno i to mi się podoba - jak nie wyszedl plan A to zamiast usiąść i płakać (i sie nudzić czas marnując) wymyśla się plan B - ech żeby moje draństwo chciało tak pozwiedzać...
OdpowiedzUsuńWe Wrocławiu byłam półtora dnia, kilka lat temu i od tamtej pory kombinuję jak tam wrócić, bo żadne inne miasto dotąd tak mi nie przypadło do gustu :)
Pozdrawiam
Uwielbiam większość miejsc pokazanych przez ciebie we wpisie, a zdjęcie ze Ślężą na horyzoncie to prawdziwy majstersztyk!
OdpowiedzUsuń