sobota, 15 października 2016

korale

A bo życie jest jak sznur koralików. Czasami ten sznur niespodziewanie się przerywa, wszystkie doświadczenia, dobre i złe chwile, wszystkie umiejętności i to kim jesteśmy toczy się po podłodze w chaotycznym szale. Patrzymy na te toczące się pod szafę koraliki i w panice próbujemy je złapać. A po co? Może pozwolić mim się zatrzymać, a potem powili pozbierać.

Ja już moich koralików nie gonię. Pozbierałam, leżą w koszyczku i z rozwagą i przemyśleniem na grubszą nitkę nawlekam tylko te które mi się podobają. Fajne to. Takie zajęcie pozwala spotkać samego siebie. Teraz zaczyna mi się podobać ten mój nowy sznurek korali. Jest bardzo dziewczyński. Zmienił się on i zmieniłam się ja. Moje życie w niczym mnie przypomina tego starego. Pełno w nim twórczego i z pozoru nieogarniętego chaosu a w praktyce wszystko ma swój czas i odpowiednie miejsce. Każdego dnia pokonuję wyzwania, które stawia przede mną życie i z uśmiechem na twarzy radzę sobie z nimi. Wbij gwóźdź, napraw kran kobieca wersja z męskimi funkcjami ;) Tak. Musze to otwarcie przyznać. Lubię to moje dziewczyńskie życie w córeczkami.

Po przydługawym wstępie mogę powiedzieć jedno. Mam parę nowych projektów skończonych ale nie mogę się nimi w żaden sposób pochwalić. Zdjęć brak ;( mój mały laptop odmówił większej współpracy zarówno ze mną jak i z aparatem fotograficznym. Jak znam siebie to pewnie wkrótce coś wymyślę by przywrócić odpowiedni stan rzeczy.

Od ostatniego wpisu wydarzyło się parę rzecz :) Zrobiłam mały face lifting dużego pokoju, z dziewczynami byłyśmy w mojej ukochanej Juracie. A z resztą ciągle gdzieś pędzimy i ciągle wszędzie nas pełno.
Powstało parę rzeczy :)

Mam nadzieję, że kiedyś doczekają się lepszych zdjęć. Bluzeczka fioletowa jest bardzo fajnym rozwiązaniem na uplane lato. Jest przewiewna i bardzo miękka. Sukienka, hmmmm to było dla mnie duże wyzwanie. Zawsze chciałam posiadać sukienkę wydziergana przez siebie. Udało się i musze przyznać, że bardzo ją lubię. Myslę, że w przyszłym roku będę chodzić w niej cześciej. 
No i absolutny hit. Czerwony piórkowy. Ja i moje dziewczyny zakochałysmy się od razu w tym sweterku. Lekki, ciepły, delikatny. 
Nie mogłam się oprzeć namowom dziewczyn, że one tez takie chcą. Niespiesznie powstaje szary Majowy. Niestety, a może stety dziecię mi szybko rośnie i muszę spruć dół i troszkę przedłużyć ;)

Na drutach zagościła jeszcze moja farbowanka. Troszkę eksperymentowałam i wyszło coś pastelove

A z tego powoli dzieje się chusteczka

A to jeszcze nie koniec. Na drutach jeszcze jest mały męski projekt. Ale otym ciiiii bo to prezent dla chrześniaka ;)


Pozdrawiam serdecznie i życzę wesołej soboty :)