… ważne by grać. Grać swoją capoeirę.
Za nami bardzo intensywny weekend. Najbardziej dla Mai. Po całym roku nastał wreszcie czas na spotkanie ze swoim mestre z Brazylii. Co roku przyjeżdżają instruktorzy i mistrzowie, by w uroczystym roda dać swoim uczniom nowe stopnie.
Trzy dni intensywnych warsztatów i mnóstwa wrażeń.
Lekcja pokazowa na placu przed kościołem Marii Magdaleny
Obserwując z bardzo bliska jak robią to profesjonaliści dopiero zdałam sobie sprawę jak bardzo niebezpieczną jest ta sztuka. Jednym ruchem, jednym umiejętnym kopnięciem można skutecznie pozbawić przytomności przeciwnika, a nawet zabić.
Ja tam raczej na technice się słabo znam, ale wizualnie ładnie to wszystko razem wyglądało ;)
Całą niedziele spędziliśmy na sali gimnastycznej. Warsztaty, lekcje….
Były też przerwy na piciu, amciu i przytulasy z mamą ;)
A to wszystko po to by stoczyć walkę z mestre (założyciel szkoły, po prawej) lub innym nauczycielem
i otrzymać nowy, piękny, jeszcze pachnący świeżością sznur. Maja w tym roku ma ciemnozielony.
Z dumą oglądałam moje małe dziecko jak walczy z wielgaśnym mężczyzną ;)
Udało się. To był mega męczący weekend.
A jak myślicie co robiłam w przerwach??? ;)
A tak się jeszcze pochwalę. Ten straszny ostatni egzamin mam już za sobą. Nawet na 4,5 go zdałam ;) teraz tylko obrona została. Na te intencje zrobiłam zakupy włóczkowe hihihihi coś mi się też od tego życia należy.
Świetne takie zajęcia :)) A robótki straszliwie uzależniają :)) Dzisiaj szydełkowałam w przychodni... :))
OdpowiedzUsuńfiu, fiu, nikt jej nie podskoczy ;))
OdpowiedzUsuńswietna fotorelacja..obejrzalam z ciekawoscia..pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńAle fajnie ma Twoja Maja. Będzie wysportowana i zdrowa, no właśnie i nikt ją nie ośmieli się zaczepiać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRewelacja! Jak Wisienka będzie wystarczająco duża, planujemy zapisać ją na jakieś sztuki walki. Nie myślałam nigdy o capoeirze, ale może warto? Maja wygląda na bardzo zadowoloną!
OdpowiedzUsuńUskuteczniam robótkowanie tak jak i Ty- wszędzie!
Świetne zdjęcia!
gratulacje dla córki i mamy !
OdpowiedzUsuń