… mnie upierniczyło w nogę. Może to jakiś dziadowski komar, albo pająk, albo jeszcze inne draństwo. Boli jak szlag i wczoraj cały dzień miałam z głowy. Ani stanąć na tej nodze, ani chodzić. Powiedziałam sobie trudno, trzeba ten czas jakoś spożytkować bardzo przyjemnie, żeby nie patrzeć na tego mojego spuchniętego kulasa.
Ostro podpędziłam test dużego Chabra. Może uda mi sie go skończyć i zabrać produkt finalny na wakacje. Zobaczymy.
Pierwszy raz dziergam tą techniką sweterek i muszę przyznać, że to świetny sposób. Narodziło mi sie nawet coś w głowie, ale czasu na własne produkcje jakoś brak ostatnio. Nie cierpię z tego powodu, bo dużo frajdy sprawiają mi dziewiarskie wyzwania i testy innych cudownych wzorów.
Chaber miał być czerwony, ale na moim komputerze w pracy czerwona włóczka okazała sie taka wściekle czerwona, że w ostatniej chwili zmieniłam zamówienie na granacik. Nie żałuję. Myślę, że polubimy się z tym sweterkiem.
Próbowałaś cebulą smarować na to ukąszenie?
OdpowiedzUsuńChaber będzie świetny:)
Pozdrawiam, Marlena
Tak cebula ponoć dział kojąco Marlena dobrze radzi! Chaberek zapowiada się fantastycznie :)
OdpowiedzUsuńKochane moje wczoraj pół dnia okładałam tą nogę cebulą, stosowałam tez inne niezawodne babcine sposoby. I nic. Coś mnie tak użarło, że dziś już mniej boli ale spuchnięte i fioletowe jest fest. No cóż. Trzeba to przetrwać ;) Mam nadzieję tylko że mi noga nie odpadnie hihihihi
OdpowiedzUsuńA chaberek rośnie rośnie, bardzo przyjemna robótka :)
zapowiada sie ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na efekt końcowy bo fajnie wygląda :) ewa
OdpowiedzUsuńO to z pewnością będzie fantastyczne! Tego będę Ci zazdrościła, bo sama bardzo chciałam, niestety testowanie zaczęło się w czasie mojego urlopu, gdzie dostęp do netu był dziadowski.
OdpowiedzUsuńŻyczę miłego dziergania
Zapowiada się świetnie :)) Trzymam kciuki :))
OdpowiedzUsuń