Cały dzień byliśmy dziś na działce u babci. Szukaliśmy wiosny, z powodzeniem zresztą. Jestem zmęczona fizycznie jak mops ale przeszczęśliwa bo odpoczęłam psychicznie. No i tak jak obiecałam mogę pokazać swetrzysko w pełnej krasie choć nie do końca tak jak chciałam, bo jeszcze przed praniem. Już go kocham, bo ma kolor optymistyczny i jest miękki jak puszek i ciepły. Nada się w sam raz na tą pogodę i myślę, że jak go wypiorę to będzie jeszcze fajniejszy. Szkoda, że zdjęcie tego nie oddaje, ale kolor żółty jest jak słoneczko a zielony jak młode liście klonu.
A powracając do poszukiwań wiosny to znalazłam i ją i jest piękna:
Ale jeśli to wygląda na to, że tylko próżnowaliśmy to absolutnie nie. Plan był konkretny. trzeba było posiać co nieco i wyciąć starą jabłoń, która przeszkadzała i psuła obraz letniego trawnika – w domyśle pola do zabawy dla dzieci. Mój osobisty drwal sprawił się w 100%
Każdy miał jakieś bardzo odpowiedzialne zajęcie. Dziewczynki musiały pomalować drzewka, ale jakoś im to nie wyszło bo kamienie były znacznie ciekawsze.
A mnie jak zwykle zagonili go garów :) w gustownych gumiakach.
Fajnie było, w sumie jeszcze tak szaro i mało kolorowo ale czuć w powietrzu wiosnę no i piękne rumieńce na twarzach dzieci, po całym dniu na powietrzu, bezcenne.
